Kolejne wakacje dobiegają końca...
za chwilę zacznie się szkoła i związane z nią obowiązki...
skończy się laba i spanie do jedenastej a zacznie się odrabianie lekcji brrr...
na całe szczęście mamy jeszcze kilka dni "wolności" ;)...
no i piękną pogodę ;)..
z której ja niestety nie korzystam...
gdzyż z domu wychodzę dopiero po zmroku...
mój mąż twierdzi, że chyba ożenił się z wampirem...
tak, tak z wampirem...
a czemu? a temu, że prawdopodobnie mam uczulenie na słońce!!...
tak! po ostatniej wizycie na basenie wróciłam do domu cała wysypana...
być może od chloru? a może właśnie od słońca... nie wiadomo...
nie mniej jednak od kilku dni jestem dosłownie zamknięta we własnym domu...
każde moje wyjście na "powietrze"
dostarcza mi wrażeń w postaci swędzących i bolesych czerwonych plam...
nie mam więc innego wyjścia.... mogę tylko "przeczekać" oddając się całkowicie sprzątaniu i szydełkowaniu...
świat oglądam bezpiecznie z "daleka od okna", ale zdecydowanie z zupełnie innego powodu niż bohaterka ulubionego filmu Kolskiego...
a co będzie jak mi tak zostanie?... jej nawet nie chcę o tym myśleć...
ja! tak wielbiąca gorąc i słoneczko... to niemożliwe!...
ale wracając do tematu wakacji...
moje tegoroczne jak i zeszłoroczne upłynęły pod hasłem remontów...
ale były takie jedne, chyba najpiękniejsze w moim życiu...
spędzone w cudnym niebiesko- białym miejscu....
mój mąż do dziś z uśmiechem wypomina mi, że zafundowałam mu prawdziwe "pamiętniki z wakacji"...
mając częstego focha i będąc nadundaną...
ale pomimo moich napadów złego humoru, napadów paniki i lęków i tak zgodnie twierdzimy, że było ekstra...
ganialiśmy z aparatami po wszystkich najbardziej ekstremalnych miejscach...
wchodziliśmy do każdej bocznej uliczki...
by zobaczyć to wszystko, czego nie widzą ci turyści, którzy przyjeżdzają w takie miejsca tylko po to, by wypić drinka z palemką na plaży...
bo tak lubimy najbardziej, zwiedzać i łazić po wszystkich slumsach,
podpatrywać życie jakie jest na co dzień a nie tylko takie na pokaz...
napatrzyłam się tam na błękit pruski, na ultramarynę, na indygo...
na wszystkie odrapane ściany, drzwi i okiennice..
i takie są właśnie moje "pamiętniki z wakacji"...
ciepłe, słoneczne i pełne koloru niebieskiego...
a tu troszkę komercyjnie ;)
cudownego i słonecznego weekendu Wam życzę ;)...
p.s. uważajcie na słońce ;)